Facebook ikonka prawy margines

O książce „Tuwim. Wylękniony bluźnierca” Mariusza Urbanka

,
O książce „Tuwim. Wylękniony bluźnierca” Mariusza Urbanka

Biografia jednego z największych polskich poetów. Znakomicie napisana, bogata w szczegóły, świetnie udokumentowana. Bardzo potrzebna. Największą jednak zaletą książki jest uczciwość, której nie zniekształciło niewątpliwe uwielbienie dla talentu wielkiego poety i jego dzieła.

Autor przedstawia nam poetę w całej złożoności jego namiętnej, pełnej pasji osobowości, ale też dokumentuje życie i działania, te twórcze i prywatne, wybory życiowe w kontekście społecznym, politycznym, środowiskowym. To bogate tło pozwala  zrozumieć lepiej nie tylko sens twórczości Tuwima, ale także cały dramat jego życia dla wielu  nie do pojęcia i nie do przyjęcia. Z biografii Urbanka wyłania się obraz poety, którego talent, przecież niekwestionowany, nie jest wystarczającą przepustką do grona polskich poetów. Dla niektórych polskich środowisk jego wiersze wypływające z najczystszej polszczyzny będą zawsze twórczością obcą. Ten zasymilowany od pokoleń Żyd, z wyboru i serca Polak (cóż za wspaniała odpowiedź – jestem Polakiem, bo tak mi się podoba), który w swoim gabinecie ma portrety ukochanych mistrzów: Kochanowskiego, Mickiewicza, Staffa, bez Polski, bez polskiej kultury żyć nie może, jak bez powietrza. Jest obrzucany błotem i jadem nienawiści przez antysemickie miernoty, spychany na pozycje Żyda piszącego po polsku. Dramat Tuwima polegał na totalnym rozdarciu osobowości, na problemie odrzucenia i nieustannym podważaniu przez część środowiska społecznego jego tożsamości. Dla większości Żydów już  nie był Żydem. Być może dla większości Polaków nie był Polakiem. Żył jedynie bezpiecznie w swojej ojczyźnie – polszczyźnie.

W życiu pozaliterackim robił różne wolty życiowe, aby uwiarygodnić się jako Polak i patriota. Temu służyły flirty polityczne z obozem Piłsudczyków, przyjaźń z Wieniawą, skręty w stronę środowisk komunizujących, po wojnie i powrocie z emigracji, gorliwe wychwalanie nowej komunistycznej władzy. Nie sądzę, aby to wynikało z oportunizmu dla wygodnego urządzenia się w nowym życiu. Myślę, że te wolty były naiwne ale i szczere. Poeta miotał się i płacił za to wielką osobistą cenę. Utrata przyjaźni wielu ludzi, których cenił, utrata zdrowia a nawet, co było dla niego chyba najcięższe, okresowych zaników mocy twórczej. Zapewne, miał do siebie dystans, dowcip i inteligencję – ale to nie wystarczało gdy w grę wchodziły tak wielkie emocje. Tak - Tuwim czuł się odrzucany i jak niekochane dziecko pragnął za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę, udowodnić swoją wartość. To dziecko tkwi w każdym prawdziwie wielkim twórcy, dlatego można wiele, a nawet wszystko Tuwimowi wybaczyć. Dał  nam wspaniałą poezję, która przemawia do serc, pełną humoru i mądrości, na której wychowały się i nadal będą wychowywać pokolenia polskich dzieci. Strofy, które pozostawił, stawiają go w rzędzie największych polskich poetów jak Kochanowski, ukochany Mickiewicz, Leśmian, Staff. No i tak zwyczajnie, po ludzku, był dobrym człowiekiem i dobrym Polakiem.

Stanisława Czernik, DKK „Liberatorium” MBP w Jaśle.

Książka dostępna w Wypożyczalni dla Dorosłych.